marca 23, 2019

"Śmierć w blasku fleszy" Alek Rogoziński


Autor: Alek Rogoziński
Tytuł: Śmierć w blasku fleszy
Data premiery: 13.03.2019
Wydawnictwo: Edipresse Polska S.A.    
Liczba stron: 247

    „Śmierć w blasku fleszy” jest już 8 solową książką Alka Rogozińskiego. Pisarz, na co dzień związany ze światem show-biznesu, debiutował w 2015 roku „Ukochaną z piekła rodem”, pierwszym tomem serii o pisarce romansów Joannie Schmidt. Później przyszła kolej na serię z pisarką Różą Krull, a pomiędzy było jeszcze świetne „Jak Cię zabić, kochanie?” oraz równie dobre „Zbrodnia w wielkim mieście”. Autor zawsze czerpie swoje pomysły ze znanego mu świata show-biznesu, przybliża czytelnikowi życie „gwiazd” przedstawiając je w bardzo ludzki sposób.
„Śmierć w blasku fleszy” opowiada historię Maria I Miśki, czyli Mariusza i Dominiki, właścicieli agencji zajmującej się organizacją eventów, którzy mają za zadanie zorganizować pokaz mody dwóch kolekcji projektantów. Pokaz ma być jedyny i niezapomniany, ma stać się najgłośniejszym wydarzeniem roku. I tak też się dzieje, z tym że rozgłos zyskuje za sprawą popełnionego w jego trakcie morderstwa. Policja bada sprawę, jednak matka Miśki, Stefania, fanka kryminałów Agathy Christie, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i samodzielnie znaleźć sprawcę, przez co wplątuje siebie, a także Miśkę i Maria w zaskakujący bieg wydarzeń....
Od strony kompozycji książka składa się z prologu, 17 rozdziałów oraz epilogu. Przed prologiem mamy przedstawienie postaci, czyli krótkie, zabawne notki opowiadające o bohaterach powieści. W prologu czytelnik dostaje zapowiedź wydarzeń po morderstwie, a faktyczna akcja w pierwszym rozdziale zaczyna się miesiąc przed pokazem (i przed morderstwem). Narracja prowadzona jest w 3 osobie czasu przeszłego, podąża na zmianę za wymienianymi wcześniej postaciami. Język powieści jest prosty w odbiorze, dosyć potoczny, co jest całkiem normalne w komediach kryminalnych, ale jest napakowanym różnymi zabawnymi metaforami i porównaniami, przy których widać, jaki wpływ na autora wywarła twórczość Joanny Chmielewskiej. Wszystkie te zabiegi są niesamowicie barwne i opisane z wielką wyobraźnią.
Bohaterów, jak już wcześniej wspomniałam, mamy kilku. Cała historia toczy się wokoło postaci Maria, którego znamy już z wcześniejszej powieści autora. Kiedyś Mario był youtuberem, który wprowadzał mężczyzn w tajniki nakładania makijażu i testowania kosmetyków. Teraz jest szefem nowej, ale już całkiem popularnej agencji, zajmującej się organizacją eventów. Prywatnie mały, szczupły, nigdy nie pokazuje się światu bez makijażu, wielbiciel kuchni mamy Miśki, Stefanii. Miśka, czyli Dominika, to jego partnerka w biznesie, która, odniosłam wrażenie, ma dar organizacji. Dosyć przy ciele, załamana odwiedzinami matki, która uprawia tak zwaną „twardą miłość”, czyli tylko krytykuje i wytyka błędy biednej Miśce. Postać Stefanii jest chyba najzabawniejszą bohaterką powieści. Starsza pani, wielbicielka Agathy Christie, uznaje się za kolejne wcielenie Panny Marple. Ubiera się, jej zdaniem, bardzo modnie, co czytelnik na pewno doceni 😊 Niesamowicie krytyczna, czepliwa, mocno wygadana, u wszystkich prócz swojej córki, wzbudza ogromną sympatię. Całkowitym jej przeciwieństwem jest Krystyna, szefowa agencji modelingowej. Kobieta, która poświęciła swojej pracy wszystko, zimna, pozornie bez uczuć. Jej córka, Weronika, szczerze jej nienawidzi, chociaż matka zawsze spełnia jej każdą zachciankę. Koniecznie muszę też wspomnieć o Iwce, asystentce Maria i Miśki. Co to jest za postać! To jedna z bohaterek, która każdą małą błahostką jest w stanie wszystkich zirytować. Szczerze przez większość powieści jej nienawidziłam. Nieuważna, niczym się nieprzejmująca, potrafi zepsuć wszystko, każde najmniejsze powierzone jej zadanie. Więcej nie będę zdradzać, ale Iwka i pani Stefania to są dwie najmocniej zapadające w pamięć bohaterki książki. Jest jeszcze kilka postaci w powieści, wszystkie są tak ciekawe i tak fajnie (muszę użyć tego słowa, tylko ono tu pasuje!) przedstawione, że aż chciałoby się je wszystkie opisać, ale, żeby nie rozwlekać recenzji na 3 strony, ograniczam się do tych paru już wymienionych 😊
Humoru w powieści jest sporo. Najwięcej, poza samymi postaciami, znajdziemy go we wspomnianych już metaforach i porównaniach. Jest sporu humoru sytuacyjnego, kilka zabawnych wniosków wysuniętych z języka polskiego i powiedzeń. Ogólnie książka składa się w dużej mierze z dialogów bohaterów, które są bardzo zgrabnie opisane. Pomimo ładunku humoru jaki niosą, nie miałam wrażenia sztuczności.
Powieść to komedia kryminalna, więc poza sporą dawną humoru, mamy też dobrze skonstruowaną intrygę. Podobało mi się to, że powieść jest dosyć rozciągnięta w czasie, przez co całość nabiera formy dobrze przemyślanej konstrukcji.
„Śmierć...” osadzona jest w środowisku związanym z modą, a co za tym idzie zawiera w sobie krytykę osób goniących za szybką sławą, „karierowiczów”, którzy w jak najkrótszym czasie koniecznie chcą osiągnąć wielką sławę i bardzo się wzbogacić. Narrator powieści jest także wnikliwym obserwatorem rzeczywistości, często dosyć ironicznie odnosi się do codziennych sytuacji (dialog odnośnie jazdy tramwajem i powodów wyboru tego środka transportu najmocniej zapadł mi w pamięć! Jeden z zabawniejszych dialogów, moim zdaniem, w całej twórczości autora! A poloniści na pewno docenią wzmiankę o języku staro-cerkiewno-słowiańskim!). Przed krytyką nie uchroniły się też trendy modowe, głównie narrator naśmiewa się z hipsterów. Wszystko to jest przedstawione w lekkiej, zabawnej formie.
Podsumowując, książka zawiera to, co dobra komedia kryminalna zawierać powinna. Moim zdaniem jest to jedna z lepszych, jak nie w ogóle najlepsza książka, w dorobku autora. Aktualnie wydaje mi się, że autor z powieści na powieść jest coraz lepszy, książki mają coraz lepsze intrygi i coraz śmieszniejsze żarty. Książka objętościowo nie jest olbrzymem, ale zaliczam jej to zdecydowanie na plus. Autor co miał napisać, to napisał, nie znajdziemy w powieści żadnych niepotrzebnych wtrętów, wszystko do siebie ładnie pasuje. Muszę tutaj też wspomnieć, że na storytel książka dostępna jest w formie audiobooka, tej akurat nie słuchałam, ale dwie wcześniejsze tak i muszę powiedzieć, że powieści Rogozińskiego świetne sprawdzają się też w takiej formie!

Moja ocena: 7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz