marca 26, 2019

"Koniec scenarzystów" Wojciech Nerkowski


Autor: Wojciech Nerkowski      
Tytuł: Koniec Scenarzystów
Cykl:  Paloma (trylogia o scenarzystach)
Data premiery: 13.02.2019
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 377

    „Koniec scenarzystów” Wojciecha Nerkowskiego jest ostatnim tomem trylogii komedii kryminalnych opowiadających historię rodzeństwa Sylwii i Kuby Leśniewskich. Autor, który jest także scenarzystą telewizyjnym i filmowym, w całym cyklu sprytnie gra z czytelnikiem pomiędzy fikcją scenarzystów a fabułą każdej z powieści.
W „Końcu...” główni bohaterowie lecą do Hollywood, skąd dostali propozycję nakręcenia amerykańskiej wersji „Spisku scenarzystów’. Zachwyceni tym pomysłem (szczególnie Kuba) ruszają do wielkiej siedziby wytwórni filmowej, z którą mają podpisać umowę. Niestety na miejscu okazuje się, że kontrakt nie wygląda tak, jak sobie tego życzyli i rezygnują z pomysłu. W międzyczasie Sylwia wplątuje się w poszukiwanie zaginionej Mandy, dziewczyny komputerowca, którego poznała na przyjęciu właściciela wytwórni. Scenarzyści już mają wracać do Polski, kiedy ich plany zostają diametralnie zmienione...
Od strony kompozycji, tak jak w poprzednich tomach, powieść podzielona jest na króciutkie rozdziały (jest ich 65), które nadają dużo dynamizmu akcji. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator obserwuje głównie Sylwię, czasami Kubę. Akcja powieści podzielona jest na dwa plany czasowe – pierwszy dzieje się w Hollywood, praktycznie od razu po zakończeniu ze „Zdrady Scenarzystów”, drugi rok później, głównie w Polsce. Język powieści jest lekki, zabawny, potoczny, łatwo przyswajalny dla każdego. Autor wrzuca w tekst słowa obcojęzyczne, ale na szczęście nie jest to tak natarczywe, jak w tomie poprzednim.
Fabuła powieści oczywiście skupia się na dwójce dobrze znanych już bohaterów – Sylwii i Kubie. W tym tomie Sylwia w końcu wychodzi ze swojej skorupy szarej myszki, zaczyna walczyć o swoje. Kuba również dojrzewa, co prawda wolniej, ale widać w jego postaci pozytywne zmiany. Ze znanych bohaterów przewija się też Lidia (Paloma Bis) i Artur, ale ich postacie są raczej mało eksponowane. W tomie znajdziemy też grono nowych postaci, nie będę ich wszystkich wymieniać, a zaznaczę tylko kilka ciekawszych osobowości, jak na przykład wspomniany już Adam, pół Azjata, geniusz komputerowy, który pracuje nad nowym kodem dla VR (wirtualnej rzeczywistości). Ciekawą postacią jest też zaginiona Mandy, którą poznajemy głównie w odczuciach Sylwii – bohaterka nie jest zdecydowana czy postrzegać ją jako anioła o gołębim sercu czy naciągaczkę i oszustkę. Najbardziej humorystyczną postacią tego tomu jest Dżolanta – polka, która poślubiła bogatego Amerykanina. Jej postać jest jedną wielką satyrą nie tylko na ‘lalki barbie’, ludzi przesadnie dbających o swój wygląd, którzy się w tym zatracają i zacierają granice dobrego wyglądu oraz na osoby, które po wyjeździe z kraju momentalnie zapominają polskich słów i w każde zdanie muszą wtrącać angielskie zamienniki. Jest to tym bardziej komiczne, że autor angielskie słowa pisze fonetycznie po polsku. Także poprzez postać Dżolanty i jej męża Boba autor wyśmiewa amerykańską dbałość o wygląd, przesadne dbanie o piękny uśmiech, spore interwencje chirurga plastycznego, obsesję na punkcie seksu i jeszcze na dodatek gigantomanię. A to tylko kilka z postaci, które przewijają się w tym tomie.
W „Końcu...” autor zawarł krytykę amerykańskiej branży filmowej, poczynając od kiepskiej umowy ze scenarzystami na początku, poprzez znajomości w branży filmowej, a sam fakt, że nic nie dostaje się tak po prostu, panuje tam reguła coś za coś. W tym tomie znajdziemy też dużo rozważań na temat życia jako symulacji oraz o przyszłości filmowej oraz wirtualnej rzeczywistości. Wszystkie te tematy zostają ładnie zamknięte i uzasadnione w zakończeniu powieści.
Fabuła tego tomu, tak jak i poprzednie, przedstawiona jest w sposób mocno filmowy. Są niespodziewane zwroty akcji, kilka wstawek romantycznych, trochę melodramatu, trochę komedii. W chwili kiedy cała akcja wydaje się dosyć przesadzona i przynajmniej ja w tym momencie pomyślałam, że autor chyba jednak przesadził z fabułą, wszystko ładnie zostaje uzasadnione i wygładzone. Myślałam, że będę musiała skrytykować, a jednak mogę pochwalić! 😊
Podsumowując, „Koniec scenarzystów” jest dobrym podsumowaniem całej trylogii. Po trochę gorszym drugim tomie autor wraca do formy z pierwszego tomu. W tej powieści wprowadza dużo nowości, które dają świeży powiew historii, a zarazem spajają spójną klamrą cały cykl. Tak w 2/3 powieści trochę poczułam się znudzona i trochę mi to wszystko nie grało, ale nie zrażajcie się, koniec wszystko ładnie prostuje. Jestem zadowolona, że poświęciła czas na zapoznanie się z tą trylogią i myślę, że sięgnę po kolejną książkę autora, o ile zdecyduje się kontynuować swoje dokonania także na rynku literackim.

Moja ocena: 7/10.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz