Autor: Katarzyna Bonda
Cykl: Hubert Meyer
Tytuł: Sprawa Niny Frank (2007, s. 524)
Tylko martwi nie kłamią (2010, s. 851)
Florystka (2012, s. 832, audiobook 23h 6min)
Wydawnictwo: Muza
Audiobook wydany
przez Wydawnictwo Muza S.A., czyta Marek Bukowski
Trylogia o Hubercie Meyerze pióra Katarzyny
Bondy, określanej królową polskich kryminałów, rozpoczęła jej przygodę z
pisaniem. Tom pierwszy serii „Sprawa Niny Frank” był jej debiutem literackim i
od razu przyniósł nominację do Nagrody Wielkiego Kalibru. Bonda jako pierwszy
pisarz w Polsce wprowadziła do literatury postać profilera – Huberta Meyera. Bohater
trylogii wzorowany jest na Bogdanie Lachu – polskim psychologu śledczym, który
w ponad stu sprawach uczestniczył jako profiler. Swoją drogą w 2009 Bonda i
Lach napisali razem książkę pt. „Zbrodnia niedoskonała”.
Pierwszym tomem serii
jest „Sprawa Niny Frank”. Opowiada o niezwykle brutalnym morderstwie, którego
ofiarą padła sławna aktorka, tytułowa Nina Frank. Dochodzenie toczy się w małej
wsi - Mielniku nad Bugiem.
Drugi tom „Tylko
martwi nie kłamią” rozgrywa się w Katowicach. Hubert wikła się w dochodzenie
dotyczące śmierci barona śmieciowego niemieckiego pochodzenia. Sprawa wydaje
się mieć powiązania z morderstwem sprzed 17 lat.
Ostatni tom
„Florystka” przedstawia historię śledztwa zaginięcia 9 letniej dziewczynki
romskiego pochodzenia. Akcja powieści toczy się w Białymstoku. Wspomniane dochodzenie
wykazuje pewne punkty zbieżne z morderstwem młodego chłopca, które popełniono
kilka lat temu.
Kompozycyjnie każdy z
tomów wygląda inaczej. W pierwszym mamy podział na rozdziały, jest ich 38,
każdy z nich nosi tytuł i jest opatrzony własnym cytatem. Drugi tom podzielony
jest na dni, podczas których trwa dochodzenie, a trzeci tom na 3 miejsca, w
których rozgrywa się akcja. W pierwszym tomie mamy dwóch narratorów –
pierwszoosobowy, gdy akcja toczy się w przeszłości, a swoją historię opowiada
tytułowa bohaterka; oraz trzecioosobowy, gdy akcja toczy się w teraźniejszości,
podczas prowadzonego śledztwa. W dwóch kolejnych tomach narrator jest
trzecioosobowy czasu przeszłego. Akcja każdej z powieści toczy się
niespiesznie, autorka przykłada ogromną wagę do szczegółowego zarysowania tła
otoczenia, a dzięki postaci profilera, psychologa śledczego każdy detal wydaje
się istotny i dokładnie opisany.
Głównym bohaterem
serii jest Hubert Meyer, aktualnie najważniejszy profiler w Polsce, o którego
pomoc zabiegają dosłownie wszyscy. Hubert większość czasu spędza w pracy,
poświęcając się analizie zachowań sprawców i tworząc profile, które pomagają w
ich schwytaniu. Kiedyś pracował jako psycholog w więzieniu i wtedy to, dzięki
rozmowom z więźniami, stworzył swój własny program do analizy zachowań
sprawców. By móc pomagać w sprawach jako psycholog śledczy, wstąpił do policji
i otrzymał w Katowicach tytuł profilera. Hubert pracuje w skupieniu, dokładnie
bada miejsce zbrodni, uczestniczy lub sam rozmawia z wszystkimi osobami
powiązanymi ze śledztwem, a przy sobie zawsze nosi małe żółte karteczki, na
których dokładnie wszystko notuje. Bardzo przydatne w jego pracy jest także to,
że profiler jakiś czas temu, po przebytej chorobie, stracił węch, dzięki czemu
teraz niestraszne są mu miejsca brutalnych zbrodni oraz prosektoria.
Pierwszy tom serii,
poprzez swoją specyficzną kompozycję, nasuwa mi skojarzenie z klasyczną
powieścią detektywistyczną. Akcja powieści rozgrywa się w małej miejscowości,
gdzie każdy zna każdego, mamy ciekawą postać policjanta, który czuwa nad
śledztwem – podkomisarz Eugeniusz Kula, starszy pan z wąsem, zafascynowany
metodami profilowania i szczerze ufający Hubertowi. Starszy pan stąpa mocno po
ziemi, zna wiejską społeczność, wie jak rozmawiać z każdym z mieszkańców. W
ogóle każda postać w powieści jest na swój sposób ciekawa, każda jest inna,
nawet te, które pojawiają się tylko na chwilę, noszą cechę charakterystyczną
tylko dla nich. Widać, że sporo pracy autorka włożyła w powstanie każdego z
bohaterów. Atmosfera w powieści jest gęsta, napięta, w powietrzu unosi się
strach przed mordercą. Zamordowana została gwiazda popularnego serialu, w
którym odgrywała rolę zakonnicy. Nina miała wielu fanów, ale tak naprawdę
nikt ze wsi jej nie znał. Czytelnik za to ma szansę poznać ją bardzo dokładnie,
gdyż historia przeplata się ze wspomnieniami Niny, jeszcze sprzed czasów, kiedy
była gwiazdą. Historia jest naprawdę ciekawie opowiedziana, nie ma w niej
żadnych nużących wątków. Interesująca jest też kwestia religii – na tym terenie
panuje wyznanie prawosławne, jednym z bohaterów powieści jest pop, a wierzenia
raz po raz są poprzetykane w fabułę. Co do samego bohatera trylogii, w tym
tomie śledzimy wszystkie jego czynności, bardzo duża uwaga poświęcona jest jego
działaniom i sposobie zbierania informacji, co jest niezwykle interesujące, bo,
jak już wspomniałam wcześniej, to był pierwszy polski profiler w powieści.
Wydarzenia z drugiego
tomu powieści mają miejsce kilka lat po akcji ze „Sprawy Niny Frank”. Hubert
jest już wtedy po rozwodzie z Anką, jego aktualną żoną jest Kinga – miłość z
dawnych czasów. Ich sielanka po ślubie jednak nie trwała za długo, Hubert znowu
jest położony w trudnej osobistej sytuacji. Zawodowo zostaje poproszony o pomoc
w śledztwie dotyczącym śmierci bogatego przedsiębiorcy Johanna Schmidta, osoby z
dosyć niejasną przeszłością. Morderstwo zostało dokonane w gabinecie pani
psycholog Elwiry Poniatowskiej, seksuolożki, która z ofiarą pisała książkę.
Śledztwo prowadzi podinspektor Szerszeń oraz prokurator Weronika Rudy. W tym
tomie tło powieści również jest mocno i szczegółowo zarysowane, czytelnik ma
okazję poznać dużo różnych ciekawostek o Katowicach oraz i o samej kamienicy, w
której zostało popełnione morderstwo. Postacie są ciekawe, bogato opisane, tak
jak w pierwszym tomie jest dużo bohaterów, a każdy z nich jedyny i
niepowtarzalny. Śledczym w „Tylko martwi...” jest również starszy pan pod
wąsem, podinspektor Szerszeń, który sypie na prawo i lewo oklepanymi
powiedzonkami. Na początku jest to dosyć zabawne, niestety im dalej w fabułę,
tylko bardziej nuży. Trzecią ważną postacią w tym tomie jest Weronika.
Bohaterka przedstawiona zostaje jako ambitna i mądra pani prokurator, ale tak
naprawdę jest bardzo uczuciową i nierozważną kobietą. Dużo uwagi w książce zajmuje
relacja Huberta z Weroniką i, moim zdaniem, cierpi na tym mocno akcja powieści.
Miałam wrażenie, że książkę można podzielić na 2 części – pierwsza ogólnie
zarysowująca tło, z interesującymi ciekawostkami, zapowiadająca intrygującą
fabułę, i druga, gdzie fabuła schodzi na dalszy plan, a wszyscy bohaterowie
zostają porwani przez swoje emocje i odczucia. Bohaterowie są wybuchowi, często
miałam wrażenie, że całkiem bez powodu. Sceny intymne i rozterki bohaterów
wydawały mi się opisane bardzo nieudolnie, w ogóle bez wyczucia i taktu. Nie
pasowało to kompletnie do początku powieści.
Trzeci tom, podobnie
jak poprzedni, zaczyna się kilka lat po wydarzeniach z „Tylko umarli...”.
Hubert nie pracuje już w policji, jest sam, wyprowadził się na Mazury, do domku
odziedziczonym po rodzicach. Ma psa i kota i żadnego celu w życiu. Jest mocno
zagubiony do czasu, aż u jego drzwi pojawia się znajomy policjant i prosi go o wsparcie
w sprawie zaginięcia romskiej dziewczynki. Mimo ograniczonych możliwości (nie
ma już legitymacji policyjnej), Hubert od razu wciela się w swoją rolę
profilera. Pomaga mu w tym młoda pani psycholog Lena Pawłowska. I tutaj, jak w
poprzednich, trzeba zwrócić uwagę na bardzo ciekawe postacie. Jest tytułowa
Florystka, Ola, matka zamordowanego Amadeusza, niezwykle utalentowana, ale nie
do końca stąpająca twardo po ziemi. Jest wiolonczelistka, nauczycielka
zaginionej; matka, ojciec i dziadkowie Zosi, i można by tak jeszcze długo wymieniać
bohaterów, którzy są ciekawie a zarazem dokładnie opisani w powieści. Miałam
wrażenie, że postacie poznajemy tak dokładnie, że sama intryga schodzi na drugi
plan. W sumie ciężko mi o tym tomie powiedzieć coś więcej, w połowie powieść
zaczęła mi się bardzo dłużyć, nużyła mnie, żałowałam, że nie była o połowę
krótsza.
Podsumowując, bardzo
mocnym punktem tej trylogii są ciekawie i dokładnie przedstawione postacie.
Jest ich dużo, ale każda jest inna, więc nie ma problemu z ich zapamiętaniem.
Cała ich historia jest szczegółowo opisana, bardzo dużo miejsca zajmują opisy
ich zachowań i przemyśleń. Co za tym idzie dialogi pomiędzy postaciami są
realistyczne, nie wyczuwa się w nich sztuczności. Sporo miejsca zajmują też
opisy otoczenia. Ta szczegółowość powiązana jest z głównym bohaterem – profiler
musi być spostrzegawczy, żeby swoją pracę wykonać dobrze. Czytelnik jego oczami
zauważa dużo szczegółów, na które normalny człowiek raczej nie zwróciłby uwagi.
Mam jednak wrażenie, że cierpi na tym sama akcja powieści. Autorka tak mocno
skupia się na szczegółach, że całość zaczyna po prostu nudzić. Najlepszy z
serii dla mnie był tom pierwszy – po przeczytaniu byłam pod ogromnym wrażeniem,
bardzo podobał mi się ten styl nawiązujący do klasycznej powieści detektywistycznej,
cała ta atmosfera dusznego miasteczka i tajemnicy. Niestety w kolejnych tomach
tego zabrakło, powieści były za długie, a atmosfery nie czułam wcale. W trzecim
tomie postać Florystki i Wiolonczelistki były dosyć intrygujące, ale niestety
nie uciągnęły na barkach całej powieści. Szkoda, bo debiut zapowiadał się
bardzo dobrze, gdyby autorka nie zmieniła stylu powieści, to mógłby być
majstersztyk.
Moja ocena całości:
6/10
„Sprawa Niny Frank”:
8/10
„Tylko martwi nie
kłamią”: 5/10
„Florystka”: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz