listopada 17, 2025

"Człowiek z dymu" Alex North

"Człowiek z dymu" Alex North
 
Autor: Alex North
Tytuł: Człowiek z dymu
Tłumaczenie: Paweł Wolak
Data premiery: 29.10.2025
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 416
Gatunek: thriller kryminalny / psychologiczny
 
Alex North to pseudonim brytyjskiego autora thrillerów. Debiutował w 2019 powieścią. “Szeptacz”, który wywołał nie lada zamieszanie na rynku książki, szybko sięgnął topek list bestsellerów, przetłumaczony został na 30 języków, a teraz przygotowywana jest jego ekranizacja z premierą zapowiedziana na rok 2026 na Netflix. Aktualnie na koncie ma pięć powieści, z czego trzy ukazały się w Polsce, a na rok kolejny na rynku anglojęzycznym już teraz w przedsprzedaży na zimę i wiosnę są dwa kolejne tytuły. “Człowiek z dymu” w oryginale ukazał się w maju tego roku.
 
Lato 2001. 12-letni Dan Gravie wraz z rodzicami i przyjaciółką Sarah wracając z wakacyjnej wycieczki zatrzymują się na stacji benzynowej. Ich wzrok przyciąga parkujący obok brudny kamper, nie zdają sobie wtedy jednak sprawy, że jest to zwiastun spotkania, które na zawsze wyryje się w ich głowach… Po szybkim posiłku na stacji, Dan udaje się do toalety, ale już przekraczając jej próg, czuje się jakby wkraczał do innego wymiaru… Przy jednej z kabin stoi chłopiec w jego wieku, brudny, wychudzony, ewidentnie wystraszony. Ale się nie rusza, a z kabiny wydobywa się dźwięk - ktoś gwiżdże jakąś melodię. Dan czuje grozę tej sytuacji, chowa się w kabinie i pozwala chłopcu z gwiżdżącym mężczyzną odejść…
Dwadzieścia kilka lat później Dan jest psychologiem kryminalnym, który dnie spędza na sesjach z przestępcami w okolicznym więzieniu, czasami też zdarza mu się brać udział w śledztwach jako profiler. Jego codzienna rutyna zostaje przerwana przez telefon z jego rodzinnej wyspy - dzwoni ktoś z policji, informuje go, że jego ojciec zniknął w podejrzanych okolicznościach, wszystko wskazuje na to, że popełnił samobójstwo skacząc z klifu… To sygnał dla Dana do powrotu - musi wrócić do domu rodzinnego i w końcu zmierzyć się z przeszłością, ze wspomnieniem, które na całą resztę życie przepełniło go wyrzutami sumienia. Może jego ojciec czuł to samo i po prostu nie mógł już tego znieść? Ale jak Dan, psycholog, mógł tego nie zauważyć?
 
Książka rozpisana jest na prolog i 5 tytułowanych części, które w sumie składają się na 38 numerowanych rozdziałów i kilka bez numeracji. Czas akcji osadzony jest na trzech osiach: współcześnie, co przedstawia czytelnikowi Dan w narracji pierwszoosobowej czasu przeszłego, w okolicy roku 2001, czyli w czasie, gdy grasował seryjny morderca, co pisanej jest w narracji trzecioosobowej w czasie teraźniejszym z perspektywy kilkunastoletniego Jamesa, oraz z perspektywy ojca Dana, Johna z czasie na kilka tygodni przed jego zniknięciem również w trzeciej osobie czasu teraźniejszego. Niezależnie od formy narracji, każda z postaci oddana jest w pełni - czytelnik czuje i rozumie ich emocje. Sporą część akcji obserwujemy właśnie w ten sposób, poprzez oczy i emocje danej postaci, więc na pierwszy rzut oka książka może wydawać się mocno opisowa. Jednak warto zaznaczyć, że postacie często prowadzą wewnętrzne dialogi (co wyróżnione jest kursywą), więc opisowość powieści jest tylko pozorna. Język, w jakim jest pisana, jest prosty, codzienny, nie wymaga od czytelnika nadmierne dużego skupienia, trzeba jednak pilnować postaci i czasu, w którym akurat się znajdujemy, bo rozdziały są podpisane tylko, gdy do głosu dochodzi James, nie są za to wtedy numerowane. Postacie mają też tendencje do częstych wspominek przeszłości, więc to ta nielinearność czasu może okazać się dla niektórych największym wyzwaniem - oczywiście autor nie plącze tego jakoś nadzwyczajnie mocno, przy umiarkowanym skupieniu na lekturze czytelnik nie powinien więc mieć problemów, by połapać się w którym czasie się znajduje.
 
Mimo trzech perspektyw, to Dan pozostaje postacią przewodnią, choć z ojcem łączy go trauma tamtego wakacyjnego popołudnia - dla obydwu był to moment zwrotny, który wpłynął na to, jak potoczyło się dalej ich życie. Dan obrał swoją ścieżkę kariery, jego ojciec, zawodowo policjant, nabrał nawyku rozwiązywania w wolnych chwilach zagadek do tej pory nierozwiązanych. Najmocniej jednak wpłynęło to na psychikę obydwu - Dan przybrał pozę opanowanego, podchodzącego do wszystkiego na chłodno psychologa, John z kolei zaczął mocno wątpić w siebie, w swoje kompetencje jako policjant i ojciec.
“Jesteśmy kształtowani przez naszą przeszłość, lecz przeszłość nas nie definiuje.”
Niemniej jednak to Dan jako jedyny narrator pierwszoosobowy, odsłania się przed nami najbardziej. Chłodne spojrzenie na sprawę oczami profilera kryminalnego miesza się w nim z emocjami, które od tamtego popołudnia skrywa w środku, a które teraz zdają się pozbywać tej zbudowanej przed laty bariery - jego ojciec zniknął, przed nikim już nie musi udawać. Dan ma też ciekawy sposób na próbę zrozumienia perspektywy innych - pozwala, by w jego podświadomości pojawiła się ta osoba, pozwala odbyć sobie z nią rozmowę. To ciekawy sposób, swego rodzaju wizualizacja, która osadza powieść gdzieś pomiędzy thrillerem psychologicznym a nutką grozy.
 
Autor poprzez postacie, ich próbę życia z traumą tamtego jednego dnia, zadaje ciekawe pytania o wagę naszych czynów i ich interpretację. W powieści jest kilka takich scen, w których miły gest zostaje odczytany jako krytyka, która osadza się w odbiorcy, staje się zadrą na całą resztę życia. Kto ponosi za to odpowiedzialność i czy w ogóle o odpowiedzialności można w takim wypadku mówić?
“Nigdy nie jesteśmy w stanie ocenić znaczenia naszych działań, niezależnie od tego, jak błahe i nieważne mogą nam się wydawać. Jakaś interakcja, która trwa zaledwie ułamek sekundy, może na zawsze zapisać się w pamięci innej osoby.”
Książka mocno uwrażliwia na to, by nie być obojętnym, by zainteresować się losem człowieka, którego na swojej drodze spotykamy. W końcu chłopiec towarzyszący mordercy przeszedł przez stację pełną ludzi, a nikt z nich nie zareagował. Bo czy w takich sytuacjach nie wolimy założyć, że to nie nasza sprawa? Łatwo znaleźć banalne wytłumaczenie, coś, dzięki czemu można odwrócić wzrok. Ale czy to nie czyni z nas społeczeństwa ślepego? Czy właśnie w takim świecie chcemy żyć?
“Nikt nie widzi i wszyscy mają to gdzieś.”
Autor jednak nie stawia jasnej czarno-białej granicy, bo przecież rzadko kiedy sytuacje takie są. Nasze gesty, zachowania wynikają z doświadczeń, czasami są automatyczne, a dopiero po pierwszym odruchu przychodzi refleksja. Czy to nie jest bardzo ludzkie? Nie jesteśmy ideałami, nie reagujemy zawsze tak, jak powinniśmy, ważne jednak, by nie zafiksować się na błędzie, by nie dać się mu sparaliżować, a by wyciągnąć wnioski i wynieść na przyszłość z tego coś dobrego.
“Świat byłby lepszy, gdyby ludzie mniej osądzali innych, wykazywali się większą wyrozumiałością i bardziej troszczyli się o siebie nawzajem.”
Intryga kryminalna, na której autor oparł całą tę opowieść, jest prowadzona tempem spokojnym, klimatycznym. Rzecz dzieje się głównie na wyspie, w zamkniętej społeczności, wokół woda i lasy. Zagadka mocno skupia się na postaciach, towarzyszymy im w analizie i odkrywaniu kolejnych tropów. Autor stara się iść tropami nieoczywistymi, ciekawie prowadzi akcję - pojawia się kilka twistów, choć czytelnik ma szansę domyśleć się jeszcze przed ich odkryciem przez postacie. To logicznie zbudowana fabuła, która sprawia, że czytelnik jest uczestnikiem tej gry. Jedynie pod koniec historia skręca w znajome rejony, znajome dla gatunku zachowania postaci - trochę szkoda, że nie zachowała tej nieoczywistości do samego końca. Ale czy w thrillerach i kryminałach czytelnik nie oczekuje tego moment, w którym ma chęć wykrzyczenia do postaci” nie idź tam!”, „nie rób tego!”, a ona i to robi?
“Kiedy dzieje się coś strasznego, to normalne, że próbujemy szukać odpowiedzi. Staramy się dostrzec jakieś związki i znaleźć sposób, żeby wszystko naprawić. Bo chcemy, żeby świat miał sens (...).”
“Człowiek z dymu” to klimatyczna, osadzona na granicy thrillera i grozy powieść, która dobrze bazuje na psychologii zdarzeń i postaci. Autor stawia na wartości rodzinne i krytykę społeczeństwa - w pełni zasłużoną, wartą podkreślania, by nasz świat stał się na drugiego człowieka choć trochę mniej obojętny. Podobało mi się to, że główny bohater ma doświadczenie jako profiler, a jego ojciec jako policjant - to nadaje książce ciekawy kryminalno-psychologiczny rytm - niemniej jednak obydwoje są tutaj przede wszystkim przedstawieni jako zwyczajni, nieraz wątpiący w siebie ludzie. Jak w siebie nie zwątpić, jak sprawić, by reagować na otoczenie, tak by innym nawet jeśli nie typowo pomóc, to by żyło im się lepiej? To dobre zagadnienia, które zostają w czytelniku po tej lekko niepokojącej lekturze.
 
Moja ocena: 7,5/10 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Muza.

Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

listopada 14, 2025

"Zanim powiesz żegnaj" Harlan Coben i Reese Witherspoon

"Zanim powiesz żegnaj" Harlan Coben i Reese Witherspoon

Autorzy: Harlan Coben, Reese Witherspoon
Tytuł: Zanim powiesz żegnaj
Tłumaczenie: Janusz Ochab
Data wydania: 29.10.2025
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 352
Gatunek: thriller medyczny / sensacyjny
 
On - autor prawie 40 książek tłumaczonych na 46 języki, często ekranizowanych i nagradzanych, jeden z największych twórców thrillerów na świecie. I ona - od lat jedna z najskuteczniejszych promotorek literatury, w której to kobiecy głos się liczy, aktorka i producentka. Rok temu podczas ich spotkania doszło do dyskusji o jej pomyśle, która szybko przerodziła się w coś więcej - w pełnoprawną powieść napisaną wspólnymi siłami. To książka “Zanim powiesz żegnaj” z nazwiskiem Reese Witherspoon i Harlana Cobena na okładce!
 
Baltimore, czasy współczesne. Maggie McCabe właśnie stoi przed budynkiem uniwersyteckim, który tak wiele dla niej znaczy - to tam ponad dwadzieścia lat temu skończyła studia medyczne z wyróżnieniami, to tam poznała swojego przyszłego męża Marca i tam uczyła jej matka. Teraz życie, które tak dobrze znała, się skończyło, a ona przyszła, by uczcić stypendium, jakie na część jej matki przyznała administracja uczelni. Szybko jednak okazuje się, że po niedawnym skandalu, który kosztował Maggie utratę praw do wykonywania zawodu, nikt tam jej tak naprawdę nie chce… Zanim wyjdzie, łapie ją stary przyjaciel, mężczyzna, który, jak twierdzi, kochał jej matkę. Teraz jest jednym z najbogatszych lekarzy na świecie, posiada klinikę chirurgii plastycznej, w której przeprowadza dyskretne operacje dla najbogatszych… I choć nie mówi, czego tak naprawdę od Maggie chce, to oferuje jej pomoc w kryzysowej sytuacji, w jakiej teraz się znalazła. Tylko czy cena do zapłaty nie będzie za wysoka?
“Wszyscy nosimy w sobie przekonanie, że jesteśmy niezwykli i skomplikowani, że nikt nie wie, co naprawdę myślimy i do czego jesteśmy zdolni, a jednak uważamy, że potrafimy odczytywać myśli i motywacje ludzi.”
Książka rozpisana jest na prolog, 26 rozdziałów i epilog. Prolog rozgrywa się rok wcześniej, w Afryce Północnej, gdzie w obozie dla uchodźców pełnił służbę lekarską mąż Maggie. Rozdziały pisane są głównie z jej perspektywy, choć kilka zmienia postać przewodnią i kieruje uwagę na jej teścia i siostrę. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego w rozdziałach, w prologu zmienia się na pierwszoosobową. Styl powieści charakterystyczny jest dla thrillera sensacyjnego - zdania są krótkie, szybkie, skupiają się na oddaniu niezbędnych emocji postaci, ale przede wszystkim na ruchu. Przy pierwszych rozdziałach miałam wrażenie, że bardzo często powtarzane są imiona postaci, później, kiedy dialogów pojawiło się więcej, kiedy akcja zaczęła się zagęszczać, ten problem zniknął. Język, w jakim pisana jest powieść, jest prosty, codzienny, choć w momentach, kiedy zagłębiamy się w terminy medyczne i najnowsze technologie trzeba się skupić, by faktycznie wszystko dobrze zrozumieć. Dialogi nie zawierają przekleństw, są pisane sprawnie, dynamicznie, a momentami, gdy jest na to miejsce, ocierają się o delikatny humor, małe uszczypliwości. Książkę całościowo czyta się szybko i łatwo, nie wymaga od czytelnika wiele.
“Chciwość nie oznacza już “potrzebuję więcej”, chciwość to lęk przed utratą tego, co już masz. Przed powrotem. Więc trzymasz się jeszcze mocniej i nadal próbujesz piąć się w górę. Bo to jedyny kierunek, w którym możesz zmierzać.”
Jak wspomniałam na wstępie, Reese stawia kobiety w centrum historii. I dokładnie tak też jest w tym przypadku - Maggie to kobieta z krwi i kości, postać wielowarstwowa, skomplikowana, a przez to bardzo ludzka. Przede wszystkim jest chirurżką, która tylko na sali operacyjnej faktycznie czuje, że naprawdę żyje. Nie kryje się za tym wielka ideologia - Maggie po prostu to kocha i dałaby wszystko, by ponownie móc do zawodu wrócić. Poza tym jednak jest po prostu człowiekiem i to człowiekiem mocno pogubionym. To jej prywatna strata zawiodła ją w bardzo mroczne miejsce, przez co straciła możliwość wykonywania ukochanego zawodu. Mimo tego, Maggie, choć poobijana, to ciągle silna postać, kobieta, która się nie załamuje, która choć może ciągle nie wie jak, zamierza żyć dalej. Jednak to nadal nie wszystko - Maggie to też weteranka wojskowa, która tak jak jej mąż, wyjeżdżała na misje, ratowała ludzkie życia w sytuacjach naprawdę ekstremalnych. I te przeszkolenie wojskowe też w niej widać, kiedy trzeba jest uporządkowana, kiedy trzeba wie, jak zareagować, a równocześnie nie boi się ryzyka. To ta adrenalina ją napędza, sprawia, że krew płynie szybciej. To w tej kreacji dopatruję się największego wpływu Reese, kreacje kobiece Cobena nigdy nie były aż tak wielowarstwowe, zbudowane z taką uwagą jak Maggie.
“Praca na polu walki jest przerażająca, okropna; to najgorsza rzecz, jaką można sobie wyobrazić, nikomu tego nie życzysz.
Ale jest też uzależniająca.”
Obok niej występują postacie, które już więcej z Cobenem mają wspólnego - jest teść Maggie, ojciec Marca, bardzo oryginalny jegomość, harleyowiec i właściciel baru, który serducho ma po dobrej stronie i który swoimi sucharami nieraz potrafi skutecznie rozładować napięcie. Jest siostra Maggie, geniuszka technologiczna, która jakoś nie do końca radzi sobie w normalnym życiu. Jest pewien bardzo bogaty mężczyzna, którego może intencje długo nie są znane, ale który zachowuje się tak, jak na zarozumiałego bogacza w thrillerze sensacyjnym przystało. Są piękne kobiety, szybkie samochody i ogólne luksusy.
“Wy, ludzie żyjący w wygodach, możecie sobie pozwolić na rozterki moralne i etyczne.”
Cała akcja rozgrywa się w kilku miejscach, jednak kiedy już wraz z Maggie wkraczamy do luksusowej kliniki przyjaciela jej matki, to od wielkich pieniędzy nie można się odgonić. Wielkie rezydencje, dzieła sztuki, najnowocześniejsze apartamenty - to świat, który jest tutaj na wyciągnięcie ręki. To sprawia, że fabuła wydaje się nam oderwana na naszej zwyczajnej codzienności, sprawia, że thriller staje się szybką, dynamiczną, pozwalającą na zapomnienie się rozrywką. Intryga jest bogata w twisty, raz zaskakujące, raz trochę mniej, niemniej jednak autorzy długo utrzymują w tajemnicy o co faktycznie toczy się gra. Fani powieści sensacyjnych będą usatysfakcjonowani!
“Kobiety często potrafią skupić się lepiej na tym, co najważniejsze, na zrozumieniu misji. Nie pozwalają, by przeszkadzało im ich ego, czego nie można powiedzieć o mężczyznach.”
Jednak mimo typowego rytmu thrillera stawiającego na szybką akcję, książka porusza zagadnienia, wobec których nie można przejść obojętnie. Przyglądamy się lekarzom w akcji, przyglądamy się bogaczom, którzy dla poprawy swojego wyglądu czy ratowania zdrowia zrobią wszystko. I to pojawia się pytanie - czy postęp możliwy jest tylko dzięki egoistycznym pobudkom? A może właśnie przez egoistyczne pobudki posuwamy się za daleko - czy te wszystkie nowoczesne kuracje, ślepe gonienie za młodością nadal są moralne?
“Nie ma czegoś takiego jak odkrycie bez konsekwencji. Wszystko zależy od tego, co ludzie postanowią z nim zrobić.”
To wątek medyczny jest tutaj dominujący, ale nie jest jedyny. Bo na człowieka patrzymy całościowo. Patrzymy, jak radzi sobie w świecie, w którym technologia i sztuczna inteligencja są coraz mocniej zaawansowane, coraz mocniej wpływają na nasze życie, coraz mocniej je inwigilują… Czy dojdziemy do miejsca, w którym drugi człowiek nie będzie nam w ogóle potrzebny? Nie brakuje tu pytań uniwersalnych o to, jak żyć, gdy tego, kto był naprawdę ważny, nie ma już obok?
“Bo ludzkich narządów nie powinno się kupować ani sprzedawać. To niemoralne. To wyzysk. Sprzedawania narządów uprzedmiotawia ludzkie ciało, czyni z niego towar, redukuje je do wartości pieniężnej.”
“Zanim powiesz żegnaj” to thriller szybki, dynamiczny, który wciąga czytelnika w świat wielkich pieniędzy i luksusów. Jednak my nie oglądamy go oczami kolejnego bogacza, a lekarki, chirurżki wojskowej, która zna świat i wielkiej biedy, i wielkich pieniędzy. Świat, w którym moralne wybory nieraz stają pod znakiem zapytania, w których moralność tak naprawdę jest czymś trudnym do określenia, zależnym od tego, z jakiej perspektywy na sytuację się patrzy. Świetna, wyrazista kreacja głównej bohaterki, która przypadkowo wplątuje się w ogromną aferę, jest tym, co najmocniej w głowie zostaje po zakończeniu lektury, a tematy, jakie szybka akcja niesie, sprawiają, że lektura, mimo iż przede wszystkim jest rozrywką, to jednak nie jest ogłupiająca, niesie sobą pewną wartość. Myślę, że i Reese, i Coben włożyli w tę powieść to, co wychodzi im najlepiej.
“(...) powieści (...) czyta powoli, niespiesznie, starając się, by każda scena pojawiła się w jej głowie, plastyczna i barwna. W takich chwilach jest najbliżej stanu całkowitego wyłączenie umysłu - zajmuje swój mózg fikcją zamiast rozwiązywaniem problemów.”
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Albatros.

Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

listopada 13, 2025

"Krzyk" Tokuro Nukui

"Krzyk" Tokuro Nukui
Autor: Tokuro Nukui
Tytuł: Krzyk
Tłumaczenie: Krzysztof Olszewski
Data premiery: 12.11.2025
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 384
Gatunek: powieść kryminalna
 
Tokuro Nukui to japoński autor powieści z gatunku kryminału i thrillera, które na jego rodzimym rynku są poważane, nagradzane i ekranizowane. W Polsce jednak dotychczas znane nie były, ale “Krzyk” powinien to zmienić - to debiut literacki autora z 1993 roku, książka od której wszystko się zaczęło. Czy tak będzie również w naszym kraju? Mam taką nadzieję!
 
Tokio, początek lat 90-tych XX wieku, zima. Pewien mężczyzna krąży po ulicach miasta niepewny co ma ze sobą zrobić. Stracił pracę, stracił radość życia, chodzi z dziurą w swoim sercu. Zauważa to jakaś dziewczyna - podchodzi do niego, chce się pomodlić o jego szczęście. Ten jeden gest sprawia, że mężczyzna zaczyna myśleć, że może przynależność do organizacji religijnej pomoże mu odzyskać to, co stracił…
Szczęścia jednak na pewno zabrakło dziecku, którego ciało właśnie zostało odkryte tuż obok rzeki. To kilkuletnia dziewczynka, ktoś porzucił ją tam nagą, z ubraniami w worku obok. Policja szybko orientuje się, że jej tożsamość zgadza się z dzieckiem niedawno porwanym, a to sprawia, że wszyscy zaczynają się bać - czy to znaczy, że w Tokio grasuje seryjny morderca, który za ofiary obiera sobie kilkuletnie dzieci? W końcu to nie jedyna zaginiona, czy to znaczy, że druga też już wkrótce zostanie znaleziona martwa?
 
Książka rozpisana jest 69 kilkustronicowych rozdziałów pisanych naprzemiennie z perspektywy mężczyzny szukającego szczęścia i policji. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora, który spokojnie przygląda się poczynaniom obserwowanych przez niego postaci. Narrator jest wszechwiedzący, choć ze swoją nadmierną wiedzą się nie zdradza - ot, w jednym czy dwóch momentach można wyczuć, że wie, co się stanie dalej, jednak przede wszystkim skupia się na tym, by oddać to, co się dzieje teraz. Przygląda się gestom postaci, ich słowom i emocjom, a o ich sytuacjach rodzinnych czy samej przeszłości dowiadujemy się z biegiem lektury głównie z dialogów. Stylistycznie książka prowadzona jest spokojnie i w skupieniu, dialogi i spostrzeżenia wypadają naturalnie. Warto też przy okazji wspomnieć o polskim tłumaczeniu - Krzysztof Olszewski dba o to, by polski czytelnik dowiedział się o funkcjonowaniu w Japonii jak najwięcej, by zrozumiał wszystkie zależności natury prawnej czy społecznej, jakie w powieści się pojawiają, więc wszystko, co jest do tego niezbędne, tłumaczy prosto w przypisach. To ważne, gdyż życie w latach 90-tych w Tokio wydaje się bardzo różne od tego, jakie my w Polsce prowadzimy teraz.
“(...) wzrosła liczba telefonów nękających rodzinę Saitõ, ofiary tej zbrodni. Codziennie dzwoniło anonimowa pięćdziesiąt albo i więcej osób, które przedstawiały się jako sprawcy morderstwa. Te okrutne i bezlitosne żarty doskonale odzwierciedlały chore oblicze japońskiego społeczeństwa.”
Tym, co książkę w pewien sposób charakteryzuje, jest jej tempo. Jest spokojne, bardzo spokojne momentami, śledztwo toczy się w inny sposób niż jesteśmy do tego współcześnie przyzwyczajeni, a choć odejmuje to powieści dynamizmu, to jednak dodaje realność. To w końcu lata 90-te, brak monitoringu, brak telefonów komórkowych, możliwości tropienia śledczych są ewidentnie mocno ograniczone, polegają przede wszystkim na rozpytaniu i zakładaniu hipotez. Autor jednak zdaje się kierować uwagę czytelnika w inną stronę - obrazuje nam sposób funkcjonowania policji od wewnątrz, niesnaski i plotki, jakie krążą pomiędzy funkcjonariuszami, a które wpływają na to, jak postrzegają swoich zwierzchników, oraz relację pomiędzy policją a mediami. Sprawa morderstwa dziecka jest przecież bardzo medialna, dziennikarze prowadzą śledztwo na równi z policją, a czytelnik dzięki temu może przyjrzeć się czy działania prasy są w stanie pomóc w śledztwie, czy wręcz przeciwnie - ukierunkować postrzeganie społeczne w stronę niewłaściwą.
“Zdolności śledcze policji okazują się zaskakująco słabe, gdy powiązania między ofiarą a sprawcą są nikłe. Wystarczy pomyśleć o sprawach z przeszłości, które do tej pory pozostały nierozwiązane. Bezwzględnych zabójców aresztuje się tylko wtedy, gdy się ich złapie na gorącym uczynku lub gdy są świadkowie. Albo gdy policja ma zwyczajnie szczęście.”
Mimo że rozdziały poświęcone podejściu policji są ciekawe pod kątem społecznym, to mnie samą bardziej pasjonowały fragmenty mężczyzny z dziurą w sercu. To postać, o której nic nie wiemy, poza tym, że doświadczyła czegoś tragicznego, prawdopodobnie w związku z tym straciła też pracę. Teraz szuka czegoś, co pomoże mu znaleźć w życiu ponownie sens. Poprzez tę postać przyglądamy się sposobowi funkcjonowania sekty, współczesnej organizacji religijnej, której działania polega na finansowym wyzyskiwaniu swoich członków, ale jednocześnie dawaniu im poczucia przynależności. Wykorzystują słabość? Naiwność? Tak, tak działają sekty, ale autor patrzy głębiej, każe zastanawiać się czy są członkowie, którzy robią to świadomie? Autor wykonał w tym wątku naprawdę świetną robotę, oparł funkcjonowanie sekty o kabałę, świetnie opisał cały system jej funkcjonowania poprzez dostarczanie członkom poczucia wspólnoty i wyjątkowości.
“Co więc jest złego w religii? To, że stała się ona całkowicie biznesem. W całym biznesowym świecie nie ma chyba bardziej dochodowego zajęcia niż religia.”
Historia ma trzy postacie przewodnie, z których jedna dość szybko schodzi na drugi plan. Przez całą powieść bacznie przyglądamy się mężczyźnie z dziurą w sercu oraz podinspektorowi Saeki, który jest szefem wydziału zajmującego się śledztwem. To bardzo ciekawa, skomplikowana postać, zresztą obydwie takie są, jednak pod innymi kątami - Saeki przedstawiony zostaje nam jako człowiek chyba nie do końca nadający się na to stanowisko, który dostał je dzięki koneksjom swoim i żony. To powoduje konflikty, a czytelnik obserwuje go w pracy, jak i na polu rodzinnym. Drugi bohater od pierwszych stron zdaje się budzić w czytelniku współczucie - jest samotny, jest pozbawiony przez los celu, stracił sens. Czyż to nie idealna pożywka dla sekty?
“Przecież to widać na pierwszy rzut oka. Dźwiga pan ogromny ciężar smutku (...).”
Trzecim bohaterem jest Okamoto, policjant, który znajduje się w zespole Saeki. To on początkowo wprowadza nas w sytuację, opisuje kim w wydziale Saeki jest i obrazuje jak widzą go inni.
“Najlepiej ze wszystkich wiem, że jesteś bystrym człowiekiem. Jednak często bardzo bystre osoby nie do końca rozumieją świat ludzkich uczuć. To mnie martwi.”
Dla polskiego czytelnika dodatkową atrakcją jest samo miejsce, w którym toczy się akcja. Możemy poznać bliżej kulturę japońską, poznać sposób życia Japończyków sprzed 30 lat. Niektóre rzeczy w stosunku do czasów współczesnych to już faktycznie relikty przeszłości, jednak sama kultura, sposób zwracania się do drugiego człowieka i podejście do życia Japończyków to dla nas coś innego, coś, co od tego, co znamy z naszego życia, jest różne. Ciekawe jest też podejście do kilkuletnich dzieci - z jednej strony pewne fetysze szokują, ale i ogólne podejście społeczeństwa, które dla polskiego czytelnika wydaje się nadmierne dla wieku dzieci dorosłe, mocno zaskakuje.
Zresztą nie tylko podejście do dzieci, ale waga posiadania rodziny, kogoś obok, pełnione przez członków rodziny funkcje, a w końcu ból rodziny po stracie dziecka pełni w powieści ważną rolę.
“Nie zamierzał porównywać się z nim, ale po raz kolejny uświadomił sobie, jak cenne jest posiadanie rodziny.”
A co z zagadką kryminalną? Podobnie jak tempo akcji, napięcie podczas lektury dawkowane jest czytelnikowi spokojnie, choć mimo wszystko w fabule jest coś takiego, co sprawia, że nie chce się z lektury rezygnować. I dobrze, by rozwiązanie zagadki jest naprawdę spektakularne, mocno daje do myślenia. Autor skrupulatnie rozpisał całą akcję, choć dopiero po ujawnieniu rozwiązania czytelnik jest w stanie to docenić.
“Oczywiście, oszukiwać jest źle, ale dawać się oszukiwać wcale nie lepiej. Większość nowych wyznawców oczekuje czegoś w zamian. Niewielu wierzy w Boga z czystego serca. Wszyscy wstępują do organizacji religijnej, aby uzyskać jakieś korzyści.”
“Krzyk” to powieść kryminalna inna niż to, do czego przyzwyczajony jest polski czytelnik, choć przecież kręci się wokół tematów, których i w polskiej literaturze wiele - posiadania rodziny i potomstwa, kogoś, z kim można wejść w interakcje. Autor podsuwa pod lupę japońskie społeczeństwo w kryzysie, przygląda się jak rodziny, jak media, jak policja w poczuciu zagrożenia funkcjonują. Spokojne tempo i smutna tematyka (cierpiący człowiek kontra zbrodnia, której ofiarą jest dziecko) wprowadzają czytelnika w stan nieco refleksyjny, choć sam autor nie przyjmuje tu tonu moralizatorskiego - pozwala poprzez gesty, rozmowy i zachowania przemówić swoim postaciom. Dobre, ciekawe zagadnienia trzymają czytelnika w zaciekawieniu przez całą lekturę, jednak to, co niesie sam koniec, przynosi nieporównywalnie większe emocje. Świetnie skonstruowana fabuła daje czytelnikowi szansę na zabawienie się samemu w detektywa, ale niezależnie od własnych wyników, lektura z pewnością będzie satysfakcjonująca.
 
Moja ocena: 8/10 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Muza.


Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

listopada 12, 2025

"Wrak Albionu" Leszek Herman

"Wrak Albionu" Leszek Herman

Autor: Leszek Herman
Tytuł: Wrak Albionu
Cykl: Sedinum Exploration, tom 10
Data premiery: 29.10.2025
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 416
Gatunek: powieść sensacyjno-historyczna
 
Leszek Herman dosłownie kilka dni temu świętował dziesięciolecie swojej twórczości literackiej. Z zawodu wyuczonego i praktykowanego jest architektem, z pasji również historykiem, a od maleńkości miał styczność z wątkami morskimi - jego ojciec był kapitanem Żeglugi Wielkiej i chętnie dzielił się opowieściami ze swoich podróży po świecie. W powieściach autora widać, że ta pasja mocno się w nim zakorzeniła - książki, które wydał w serii o poszukiwaczach skarbów, a będąc bardziej precyzyjną, o firmie Sedinum Exploration, zabierają czytelnika w podróż po różnych krajach i różnych morzach, bo choć wszystko dziesięć lat temu zaczęło się w Szczecinie, to jednak kolejne tomy rozrzucone już były po świecie. Warto też zaznaczyć, że tak naprawdę nie jest to typowa seria, a bardziej coś na kształt uniwersum - rzadko się zdarza, by cała grupa eksploracyjna brała udział w fabule jednej powieści, najczęściej obserwujemy jej pojedynczych członków. Dlatego też czytelnicy nie mają problemów, by każdy tom serii traktować jak powieść oddzielną, bo zwyczajnie ich połączenie odbywa się na bardzo luźnej zasadzie. Sama do cyklu dołączyłam dopiero przy części poprzedniej pt. “Bursztynowa” (recenzja -klik!).
We “Wraku Albionu”, czyli dziesiątej powieści serii, spotykają się jednak wszyscy - w końcu jest to tom specjalny, jubileuszowy! Od reszty różni się jednak czymś więcej: objętością. Autor przyzwyczaił czytelników do tak zwanych cegiełek, historii liczących gdzieś w okolicy 500-600 stron, a tom dziesiąty zajmuje mniej. Dlaczego? Bo dziesięciolecie twórczości przyniosło zmiany, jakie autor chce wprowadzić - od tego roku planuje wydawać dwie powieści rocznie, zamiast jednej, co już w tym roku zrobił - późną wiosną rozpoczął nowy historyczny cykl z Idą van Flemming (recenzja -klik!).
 
W roku 1829 u wybrzeży Szkocji zatonął statek parowy Albion, na pokładzie którego znajdował się polski posłaniec przewożący kolekcję szafirów pochodzenia królewskiego, które miały wesprzeć powstanie listopadowe. Niestety to wtedy słuch po nim i skarbie zaginął.
Teraz, prawie dwieście lat później, w Kanale Północnym tuż obok Rowu Beauforta firma pracująca dla irlandzkiego koncernu energetycznego odkrywa na dnie morza wrak, który może okazać się szczątkami tak ważnego dla polskiej historii statku. W związku z tym, zaraz gdy firma kończy prace, na miejscu zjawiają się członkowie ekipy Sedinum Exploration przekonani, że to właśnie tam powinny szukać zaginionych szafirów. Czy jednak nadal mogą się tam znajdować? Ich odnalezienie teoretycznie nie powinno być trudne - zanurkować, znaleźć sejf i wypłynąć. Jednak jest haczyk - miejsce, w którym znajduje się wrak, jest ekstremalnie niebezpieczne, to tam przez wiele lat topiono różne materiały: zarówno śmiertelnie trujące gazy zamknięte w beczkach, jak i materiały wybuchowe… 
Jednak to nie jedyne niebezpieczeństwo, na jakie można natknąć się w okolicy. W ostatnich tygodniach w położonym tuż obok nadmorskim miasteczku Portpatrick dochodzi do coraz częstszych przypadków śmierci - początkowo wygląda to na przypadkowe utonięcia, jednak czy na pewno takie są?
 
Książka rozpisana jest na prolog, 25 rozdziałów i epilog. Każdy z rozdziałów dzielony jest na krótsze fragmenty, naprzemienne scenki pisane z perspektywy członków ekipy eksploracyjnej, jak i mieszkańców Portpatrick, którzy w tę opowieść zostają wplątani. Czas akcji toczy się mniej więcej linearnie, współcześnie, choć gdzieś za połową książki zaczyna się to zmieniać, pojawiają się fragmenty z roku 1829 ściśle związane z zatopieniem statku, których dostaliśmy przedsmak w prologu. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora oddającego kilka perspektyw, który choć ma wgląd w emocje postaci, to jednak przede wszystkim skupia się na oddaniu tego, co się dzieje. Styl powieści dopasowany jest do czasów, w których osadzona jest akcja, jak i jej tempa. W czasach współczesnych język jest codzienny, ale nie wulgarny, a przede wszystkim łatwo przyswajalny - autor dokłada wszelkich starań, by czytelnik nie miał problemów w zrozumieniu z czym wiąże się np. nurkowanie na głębokościach, ale też, by dokładnie zrozumiał specyfikę tego, czemu poddaje swoich bohaterów. Kiedy akcja nabiera tempa, zdania robią się krótsze, oddają dynamikę zdarzeń. W dialogach nie brakuje lekko uszczypliwego humoru, szczególnie gdy uczestniczymy w wymianie zdań pomiędzy członkami ekipy Sedinum.
“Jesteśmy najgorszą ekipą poszukiwawczą w Europie. Sami idioci i celebryci.”
Tym jednak, co prawdziwie mnie zachwyciło, były fragmenty osadzone w przeszłości - autor doskonale stylizuje język na początek XIX wieku, czuć to w każdym zdaniu, które często ułożone są w innych szyku niż w gramatyce współczesnej. Oczywiście tekst cały czas pozostaje zrozumiały, nabiera jednak na podniosłości, pojawiające się postacie odpowiednio się tytułują, dialogi prowadzone są inaczej. Te fragmenty przyniosły mi nadzwyczajną frajdę!
 
Tym, co w powieści jest najważniejsze, jest sama historia - dokładnie poznajemy miejsce, w którym wszystko się rozgrywa, poznajemy czynności, z jakimi akcja się wiąże, jak i po prostu doświadczamy tego, co się dzieje, emocji związanych z zaskakującą, czasami wręcz budzącą grozę akcją. Postacie są więc tu na drugim planie, jest ich sporo, a każdy zajmuje się czymś innym - członkowie ekipy to angielski arystokrata, prawnik, dziennikarka i jeszcze kilka postaci, z których nikt nie wybija się na plan pierwszy, każdy ma swoją rolę, każdy jest po to, by oddać część akcji. Poza nimi pojawiają się i postacie lokalne: lekarz, arystokratyczne szkockie rody, władze miasteczka, które pełnią w historii podobne funkcje.
 
Tym co faktycznie przyciąga uwagę, jest dokładność, z jaką autor prezentuje miejsce i czynności z jakimi wiąże się nurkowanie i podwodna eksploracja wraków. To momenty, które przyprawiają czytelników o szybsze bicie serca - niezbadane głębiny, w których wszystko może okazać się śmiertelną pułapką. Autor doskonale wykorzystuje miejsce akcji, przytacza nam wszystkie zagrożenia, jakie faktycznie można tam znaleźć, o jakich donoszą naukowcy i prasa. Morskie głębiny, wrak statku, a tuż obok rów, który pochłania wszystko na zawsze. Niebezpieczne materiały, dziwne beczki i oczywiście podwodny świat zwierząt. To wszystko oddane jest tak dokładnie i tak plastycznie, że czytelnik widzi to oczami wyobraźni. Fascynująca przygoda!
“W szkockich jeziorach fascynowała go ta ich ciemna głębina, w której wszystko mogło się kryć i wszystko mogła się zdarzyć.”
Jednak nie tylko morskie głębiny przeciągają uwagę. Jest i sama Szkocja, jej surowy krajobraz wraz z kapryśną pogodą, legendy i cała jej historia. Ta ostatnia zostanie oddana w kontraście do historii Polski - jedna z bohaterek często podkreśla jak bardzo ubolewa nad tym, że w Szkocji na każdym kroku można chłonąć historię, bo te miejsca, pamiętają to, co zdarzyło się tam wieki temu, a w Polsce tego doświadczyć nie możemy, przez burzliwe losy państwa i często zmieniające się granice, wojny i zniszczenia zabytków, o historii uczymy się głównie na sucho, z książek i podręczników. Ten kontrast jest w opowieści mocno wyczuwalny, nie jest też obojętny dla samej fabuły.
“Innym nacjom zazdrościła właśnie tej ciągłości dziejów, tego dziedziczenia historii po własnych przodkach, a nie uczenia się jej wyłącznie z podręczników.”
Akcja, jak na powieść podszytą nutą sensacyjną, toczy się dość szybko, choć nie brakuje miejsca na spokojniejsze fragmenty, chwilę zastanowienia czy grzebania w starej dokumentacji. Jest jednak dużo momentów, w których ciśnienie czytelnika skacze, w których szybkie naprzemienne fragmenty jeszcze dodatkowe napięcie potęgują. Autor dobrze te momenty rozpisuje i wszystko toczy się jednak rozsądnie, wszystko ma swoje uzasadnienie, choć przyznam, że jeden siejący grozę moment chyba nie do końca mnie przekonał, wydał mi się już lekko przesadzony, a mimo to jednak dobrze uzasadniony! To jednak tylko jeden fragment, cała budowa napięcia i sceny, które się z nią wiążą, zasługują na uznanie.
“To Szkocja. (...) Tu w każdej sadzawce jest Nessie.”
“Wrak Albionu” to dopiero moja druga styczność z ekipą Sedinum, nie jestem więc w stanie ocenić książki jako części cyklu - mogę tylko powiedzieć, że “Bursztynowa” była całkiem inną lekturą, nie ma w tym jednak nic dziwnego, w niej nie odkrywaliśmy podwodnego świata. Tutaj spora część toczy się w głębinach, a osadzenie takiej akcji wymaga dużej wiedzy i wyobraźni - autor niezwykle plastycznie przedstawia wszystkie sceny nurkowania i eksploracji wraku. Akcja toczy się tempem przyjemnie dynamicznym, dużo się dzieje, a cała intryga rozpisana jest solidnie, nie mam w niej zbędnych elementów. Może sama zrezygnowałabym z motywu pogłębionego niebezpieczeństwa tych terenów, niemniej jednak to one odpowiadały tu za dodatkową grozę sytuacji, ładnie wpisały się też w szkockie legendy. Mimo solidnie przygotowanych fragmentów współczesnych najmocniej zachwyciło mnie to, co działo się w przeszłości - ten styl, ten język, te z połączenie fikcji i wiedzą historyczną! Teraz z niecierpliwością czekam zarówno na kontynuację “Ideburgi”, jak i kolejne przygodowo-awanturnicze powieści z ekipą Sedinum!
 
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Muza.

Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

listopada 11, 2025

"Ballada o miłości" Lucinda Riley

"Ballada o miłości" Lucinda Riley

Autorka: Lucinda Riley
Tytuł: Ballada o miłości
Tłumaczenie: Anna Esden-Tempska
Data premiery: 29.10.2025
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 448
Gatunek: powieść obyczajowa
 
Lucinda Riley to irlandzka autorka tworząca w nurcie literatury kobiecej, której powieści podbiły cały świat. Tłumaczone są na 37 języków, ich sprzedaż przekroczyła już 70 milionów egzemplarzy, a najpopularniejszy cykl Siedem Sióstr wkrótce ma zostać zaadaptowany na serial składający się z co najmniej siedmiu sezonów. Jest proza to historie jedyne w swoim rodzaju, podbijające serca nawet tych na co dzień nie czytających książek z gatunku powieści obyczajowych (to ja!), więc śmierć ich autorki w 2021 wstrząsnęła całym światem literackim. Teraz nad jej powieściami pieczę roztacza jej najstarszy syn Harry Whittaker, który w jej imieniu dokończył ostatni tom serii Siedem Sióstr, a teraz redaguje jej starsze powieści od nowa…
I “Ballada o miłości” właśnie do nich się zalicza. W latach 90-tych XX wieku Lucinda jeszcze pod nazwiskiem Edwards wydała osiem powieści, po czym na kilka lat zamilkła, by wrócić w 2010 roku już jako Lucinda Riley i rozpocząć karierę literacką na miarę światową. “Ballada o miłości” to jeden z jej pierwszych tytułów, wydany pod nazwiskiem Edwards w 1997 roku w Anglii (w Polsce nie był wcześniej wydany) jako “Losing you”. Teraz książka po redakcji mającej na celu dopasowanie stylu do powieści ukazujących się pod nazwiskiem Riley, została wydana pod nowym tytułem “Ballada o miłości”, w Polsce dodatkowo ozdobiona pięknymi, barwnymi brzegami. Jak podkreśla Whittaker w przedmowie, ten tytuł jest zarówno dla niego, jak i jego matki wyjątkowo ważny, gdyż oddaje charakter życia w niewielkiej irlandzkiej wiosce, podobnej do tej, w której spędzili lata jego dzieciństwa.
 
Hrabstwo Cork, Irlandia, rok 1964. 16-letnia Keira O’Donovan wraz z przyjaciółkami wybiera się na koncert, na którym gra chłopak będący obiektem westchnień większości dziewczyn w ich wieku - Con Daly, odludek, który po stracie rodziców zamieszkał w chacie na plaży. A jednak to właśnie Keirę wypatrzył w tłumie, to na jej punkcie oszalał… Jednak Con nie widzi dla siebie życia w tym miasteczku, on żyje po to, by tworzyć, by grać, a na to nie ma tam miejsca. Chce wyjechać, tylko jak przekonać do tego pomysłu Keirę?
Dwadzieścia dwa lata później cały świat huczy od plotek - już za chwilę na stadionie Wembley ma odbyć się wielki koncert Music for Life, w którym udział mają wziąć najwięksi popularni muzycy. Tym jednak, co zaprząta wszystkich, jest zapowiedziany występ The Fishermen, zespołu, którego sława i rozpad przypadły na burzliwe lata 60-te. Zespołu, którego jeden z członków siedemnaście lat temu zapadł się pod ziemię… I to właśnie nim jest Con Daly.
 
Książka rozpisana jest na prolog, trzy części (początki, rozpad, powrót) i epilog. Części rozpisane są na rozdziały, w sumie jest ich 56, często dzielone są na krótsze fragmenty. Narracja powieści prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego z perspektywy kilku postaci, z których najważniejsze są trzy: Keira, Con i Helen, kuzynka Keiry. Styl powieści jest przepiękny, staranny, skupiony na postaciach i ich emocjach, a dialogi prowadzone są bardzo naturalnie. Język odpowiednio wyważony, jest doskonałym nośnikiem emocji postaci. To jedna z tych historii, które czuje się całą sobą, która pochłania tak, że nie liczy się nic innego.
 
Bo to emocje są tym, co tutaj najważniejsze. Emocje bardzo ludzkie, emocje z rodzaju tych, które często biorą nas sobie pod władanie. To opowieść o pasji, o miłości, ale nie tylko i wyłącznie szczęśliwej - Lucinda Riley miłość oddaje bardzo realistyczne. Rozpoczyna się w formie młodzieńczego zauroczenia, w czasie, gdy głowy pełne są ideałów i marzeń, które tak naprawdę niewiele mają z prozą życia wspólnego. I choć chciałoby się, bo ta właśnie miłość była tym, co przez całe życie najważniejsze, to jednak autorka nie mydli nam oczu - w prozie codzienności, w której dba się o to, by realizować swoje cele i pragnienia, tak łatwo jest te uczucie zgubić. Postacie, które w tej powieści poznajemy są podatne na zmiany - trudno się dziwić, w końcu w momencie poznania wszyscy są jeszcze nastolatkami. Czytelnik zatem towarzyszy im w dojrzewaniu, a ich dojrzewanie nie przebiega tak, jak u większości z nas - bo Con i Keira muszą mierzyć się z najpierw w przytłaczającą biedą, a zaraz potem w ogromną, światową sławą… Nikt nie byłoby na takie zmiany gotowy, niezależnie od tego, jak bardzo o nich marzył.
 
Autorka doskonale oddaje więc zmiany, jakim jej postacie się poddają, a wszystko to opiera o motyw muzyczny, wszystko to toczy się na tle rozwoju i upadku zespołu. Marzenia, które nagle się ziściły, upadły, tylko jak do tego doszło? To ta ścieżka dojścia do sławy jest szkieletem, na którym opiera się cała opowieść, to te zdarzenie biedy z nagła sławą jest tutaj zapalnikiem prywatnych konfliktów, nie do końca rozumianych przez bohaterów emocji. Autorka doskonale wybrała czas akcji powieści, czas, kiedy faktycznie wiele do teraz znanych zespołów muzycznych w taki sposób powstawało. Co więcej, koncert, który wydaje się być wielkim finałem opowieści, został zainspirowany faktycznym wydarzeniem, które odbyło się w podobnym czasie, w tym samym miejscu. Dzięki osadzeniu historii na muzycznym szkielecie mamy możliwość w krótkim czasie skumulować wiele emocji, wielkie zmiany i życie, które ciągle przybiera inne formy. Teraz, czytając tę książkę w 2025, mocno kojarzy mi się ona z genialną “Daisy Jones & The Six”, która jednak powstała w stosunku do pierwotnej wersji tej opowieści, dużo później… Ciekawe czy Taylor Jenkins Reid się właśnie tą powieścią inspirowała! Mają ze sobą naprawdę wiele wspólnego.
 
Niemniej jednak, jakkolwiek porywający byłby motyw muzyczny tej powieści, to najważniejsze są w niej emocje. To przecież opowieść o miłości, o jej przeróżnych odcieniach. Tu każda postać kieruje się tą emocją, potrzebą jej pielęgnowania czy po prostu otrzymania. Autorka obrazuje wiele odcieni zatracenia się w miłości, tego, jak łatwo może stać się wręcz toksyczna, jak może stać się obsesją, czy po prostu źródłem nieszczęścia. To nie jest słodki obrazek miłości jak z bajki, to powieść, która choć osadza nas w dość ekstremalnym środowisku, a równocześnie bardzo realistycznie oddaje kolejne etapy tego uczucia. To z jednej strony obraz osób, które dla miłości poświęcają tak naprawdę wszystko, z drugiej tych, którzy traktują te uczucie bardzo egoistycznie.
 
Poza muzyką i miłością “Ballada o miłości” jest też opowieścią o kobietach i choć osadzona w latach 60-tych XX wieku, niekoniecznie bardzo mocno odbiega od obrazu życia kobiet dzisiaj. Dostajemy dwie bohaterki: Keirę i Helen, które są jak ogień i woda. Keira nieustannie staje przed pytaniem co jest ważniejsze: ona sama czy miłość, nieustannie musi wybierać. Helen miłości jest pozbawiona, to postać bardzo samotna, która tę samotność postanawia przekuć w sukces. Na nikim nie polega, choć mimo wszystko szybko przekonuje się, że jednak potrzebuje drugiej osoby, by móc choćby uwierzyć w siebie.
“(...) samotność daje ci siłę. Możesz spędzić życie, obserwując innych, patrzeć na nich z zewnątrz. W ten sposób człowiek dowiaduje się wiele o naturze ludzkiej.”
Co zaskakujące, w tej powieści jest nawet miejsce na wątek kryminalny, który spina całą opowieść w całość. Wątek zbrodni, przez którą ktoś trafił do więzienia, wątek, który otwiera tę opowieść, niejako zdradzając część zakończenia, ale w taki sposób, że ciekawość czytelnika przez całą fabułę jest utrzymana na wysokim poziomie. Cała intryga, tajemnica, zagadka, na której oparta jest powieść, prowadzona jest z dużym wyczuciem, a co ciekawe, bardzo nieszablonowo. Autorka nie sięga po łatwe rozwiązania, nie robi z tej historii słodkiej opowieści, a bardzo mocno upodabnia ją do realnego, nie zawsze sprawiedliwego życia. To odważny krok literacki, wyjście poza schemat powieści obyczajowej.
 
“Ballada o miłości” to powieść o pasji, o muzyce, o marzeniach i miłości, które tak niewiele mają w życiu codziennym wspólnego z naszymi wyobrażeniami. I to autorka oddaje doskonale, ukazując jak łatwo można się przez pęd życia w emocjach zagubić, jak szybko można doznać nieodwracalnej straty. To opowieść, która porywa, którą przeżywa się całą sobą dlatego, że tak doskonale oddaje te emocje, które wszyscy znamy. Tu, poprzez oparcie historii o karierę zespołu muzycznego, kumulacja i rozwój emocji odbywają się bardzo szybko, bardzo skrajnie, ale mimo to na realności nie tracą. To opowieść bogata, która budzi emocje ciepłe, ale i ogromny smutek, która wymusza wręcz łzy nie tylko wzruszenia, ale i rozpaczy. Powieść bogata i porywająca, okropnie prawdziwa, a równocześnie świetnie oddająca realia branży muzycznej, jak i życia w Londynie i Irlandii w latach 60 i 80-tych XX wieku. Jedna z najlepszych powieści Lucindy Riley!
 
Moja ocena: 8,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Albatros.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

listopada 10, 2025

"Szpital" Leslie Wolfe - patronacka recenzja przedpremierowa

"Szpital" Leslie Wolfe - patronacka recenzja przedpremierowa

Autorka: Leslie Wolfe
Tytuł: Szpital
Tłumaczenie: Agnieszka Szmatoła
Data premiery: 12.11.2025
Wydawnictwo: Mando
Liczba stron: 368
Gatunek: thriller psychologiczny / obyczajowy
 
Leslie Wolfe na rynku amerykańskim jest znaną z dobrego suspensu autorką thrillerów i powieści kryminalnych. Na koncie ma cztery kilkutomowe serie oraz parę tytułów oddzielnych, co daje jej już prawie trzydzieści powieści na koncie. Tworzy od roku 2011 i od tego czasu jej książki rozeszły się w milionach egzemplarzy na całym świecie. Na polskim rynku jednak nadal jest to autorka mało znana - “Szpital” to dopiero druga jej książka przetłumaczona na nasz język, która podobnie jak “Tajemnica lekarki” (recenzja- klik!), osadzona jest w środowisku medycznym, co raczej nie jest typową cechą charakterystyczną autorki - jej powieści kryminalne osadzane są w różnych nurtach i zagadnieniach. “Szpital” to jedna z jej najnowszych pozycji, na rynku anglojęzycznym wydana została w roku 2024.
 
Emma Duncan odzyskuje świadomość, a jej własne imię to tak naprawdę jedyne, co pamięta. Nie może otworzyć oczu, nie może się ruszyć, wokół niej ciemność, zaczyna się panika… Gdzie jest, co się z nią dzieje? Wdech, wydech, spokojnie. Może przecież słuchać. I słyszy pikanie, stłumiony szum, jest pewna, że leży i jest jej ciepło. To musi oznaczać, że jest w szpitalu. Ale dlaczego? Od razu w jej pamięci pojawia się uczucie przerażenia, potrzeba ucieczki - ktoś ją gonił, ktoś ją zaatakował. Ale kto i dlaczego? Tego nie wie, wie jednak, że teraz jest bezbronna - ktokolwiek to był, jeśli będzie chciał dokończyć swoje dzieło, ona nie będzie miała się jak obronić…
“Wszystko, co mam, to żal. I strach.”
Książka rozpisana jest na czterdzieści sześć krótkich rozdziałów. Większość z nich pisana jest w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego przez Emmę, jednak w kilku pojawia się inny narrator - to ktoś, kto Emmę obserwuje, ktoś, kto zdaje się przejawiać cechy stalkera. I jego perspektywa oddana jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, czytelnik ma zatem wgląd w jego umysł. Obydwie narracje prowadzone są przekonująco, dobrze oddają emocje narratorów, a język, jakim się posługują, jest codzienny, pozbawiony wulgarności, nie wymagający od czytelnika nadzwyczajnego skupienia. Mam jednak wrażenie, że polskie tłumaczenie momentami jest za dosłowne - niektóre sformułowania brzmią na tyle dziwne, nienaturalnie, że kilka razy z rytmu lektury mnie wybijały. To jednak pojedyncze sytuacje, większą część lektury przebiega bardzo gładko.
“Czy jestem sama? Do szału doprowadza mnie to, że nie wiem tego na pewno. Zawsze traktowałam jak rzecz oczywistą, podstawową to, że wiedziałam, kto jeszcze jest w pomieszczeniu i czy w ogóle ktoś jest w nim wraz ze mną. Wiele innych rzeczy też przyjmowałam za pewnik. Sięgnięcie po wodę, gdy byłam spragniona. Zjedzenie czegoś. Poruszanie się.”
Całą opowieść można podzielić na dwie części - pierwsza nosi wyraźne znamiona powieści obyczajowej, to czas, kiedy główna bohaterka czuje ogromną dezorientację, kiedy próbuje sobie coś przypomnieć, złożyć swoją przeszłość w całość. I tak czytelnik wraz z nią odkrywa pojedyncze wspomnienia, uczy się tego, kim sama była, kim tak naprawdę jest, jaka jest jej historia. Druga część powieści przybiera cechy nieco bardziej dynamiczne, momentami wręcz zahaczające o wątki sensacyjne, które spinają całą opowieść w jedno. I choć od początku autorka nie skąpi nam twistów fabularnych, to jednak jej druga część ich natężenie mocno zagęszcza.
“Niepewność jest nie do zniesienia. Jest też najgłupszą formą zwodzenia samej siebie. Nawet nie niepewność jako taka, ale to, jak ludzie do niej lgną, jak nazywają ją nadzieją i odmawiają przejrzenia na oczy, ujrzenia prawdy.”
Punktem wyjścia tej historii są bardzo ciekawe zagadnienia. Odbierając swojej bohaterce pamięć, wspomnienia i wzrok, autorka zadaje ważne pytania o to, co tak naprawdę sprawia, że my to my. Gdzie kryje się nasza tożsamość, nasze pojęcie o nas samych? Jak dużą wagę dla własnej świadomości mają wspomnienia, możliwość ułożenia ich we właściwej chronologii? I jak żyć w świecie, który nagle jest czarną dziurą, w świecie, kiedy nagle samodzielność zostaje nam odebrana, a każdy najmniejszy gest jest teraz zależny od kogoś innego. W codziennym życiu raczej nie skupiamy się na darze, jakim jest możliwość widzenia, poruszania się, więc zmiana perspektywy Emmy, której nagle te dwie umiejętności zostały odebrane, mocno na czytelnika oddziałuje.
“Nic, kompletna pustka.
Choć ciemnej otchłani w mojej głowie nie można nazwać pustką. Pustką jest dla mnie biała nicość, a nie czarna otchłań.”
Cała opowieść oparta jest o tym, co niewiadome, startujemy w punkcie, w którym tak naprawdę wszystko dookoła dopiero czeka na odkrycie. Nie jest to więc książka, w której można fabułę analizować, bo im mniej czytelnik przed lekturą wie, tym więcej frajdy ta historia przyniesie. Możemy jednak przez chwilę pomówić o emocjach, bo to tak naprawdę one są tutaj najważniejsze. Autorka doskonale oddaje główną bohaterkę pod kątem psychologicznym, czytelnik czuje jej panikę, jej zagubienie, dezorientację i strach. Jak znaleźć coś pewnego w sytuacji, w której się znalazła, w sytuacji, w której po prostu nie widzi? Przecież każdy, kto zjawia się przy jej łóżku, tak naprawdę może ukrywać złe intencje. I ten strach czuć tu na każdej karcie powieści, tę niemoc i podejrzliwość w stosunku do wszystkich, która tak łatwo może nabrać cech paranoi.
“Wszyscy myślą, że opowieści tworzą słowa czy fakty, wydarzenia, tego typu rzeczy, ale się mylą. To emocje. To na nie odpowiadamy.”
Autorka zatem osadza nas tutaj między realnością, racjonalnością a szaleństwem. Bo tak naprawdę co w naszym odbiorze rzeczywistości jest tym, co faktycznie jest, co jest obiektywne, a jak dużo zależy od naszej własnej interpretacji? Jak tak naprawdę odbieramy świat? Poprzez narrację pierwszoosobową sami nie wiemy w którym punkcie się z bohaterką znajdujemy, czy jej podejrzliwość jest uzasadniona, czy może jest to wytwór jej obitego, spanikowanego umysłu…
„Cała moja rzeczywistość to plątanina strzępów wspomnień, na których nie mogę polegać, domysłów, wątpliwości, założeń. I czarnych dziur w materii czasu, w których zniknęła większa część mojej przeszłości.”
Czytelnik jednak wie nieco więcej niż narratorka. Dlatego, że czasami pojawia się narrator drugi, stalker, człowiek, który żywi bardzo niezdrowe emocje do głównej bohaterki. Jaka jednak jest jego rola w całej tej opowieści? Autorka wiedziała co robi wprowadzając tę postać już na samym początku, dzięki niej wiemy, że coś na pewno jest w tej historii nie tak, a przerażenie, jakie momentami Emma odczuwa, nie jest tak do końca nieuzasadnione. Jednak w jaki sposób odkryć kim tak naprawdę jest ten bohater?
Jak można stracić tak wiele i o tym nie wiedzieć? Nie czuć straty?”
Leslie Wolfe w “Szpitalu” daje czytelnikowi thriller, który jest połączeniem motywów obyczajowych, psychologicznych, medycznych i dynamicznych w odpowiednich proporcjach, by nie stracić jego zainteresowania ani na moment. Przyznam, że tematyka, jaką ta powieść niesie, refleksje do jakich zmusza i po prostu świetny pomysł na historię sprawiły, że mimo kilku potknięć językowych i samej intrygi nabierającej cech sensacyjnych, typowo rozrywkowych, uważam ten tytuł za warty uwagi. To coś, co doskonale sprawdzi się w jesienno-zimowe wieczory - powieść, która wciąga od pierwszej strony, budzi niepokój, który nie ustaje aż do samego końca, a równocześnie jest tak skonstruowana, że nie wymaga od czytelnika wiele, można się przy niej po prostu dobrze bawić. A czy thriller nie jest zaliczany do literatury rozrywkowej, a zatem nie taki ma cel?
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Mando.



Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

listopada 09, 2025

Book tour z "Motywem"!

Book tour z "Motywem"!

Jesienią i zimą szczególnie mocno potrzebujemy powieści, które jak tylko porwą nas w swoje szpony, to nie zamierzają puścić do samego końca! I dokładnie do tej kategorii należy najnowszy thriller psychologiczny Małgorzaty Starosty pt. "Motyw", który mam ogromną przyjemność Wam polecać. A żeby lekturę Wam ułatwić, może trochę do sięgnięcia po nią zmotywować, to zapraszam na book tour! 

Jest to thriller dla wszystkich fanów gatunku, zbudowany z koronkową precyzją, w której poza doskonałą psychologią postaci i zbrodni znajdziemy też motywy kryminalne i prawnicze. Historia prowadzona z kilku perspektyw w dwóch czasach sprawia, że czytelnik tym mocniej uważa, ale równocześnie tym większy mętlik ma w głowie... a choć zaczyna punktem wyjścia przypominającym "Zaginioną dziewczynę", to jednak raz po raz zaskakuje niebanalnie prowadzoną ścieżką fabularną. Więcej o książce możecie poczytać w mojej recenzji (klik!), a tutaj już nie będę przedłużać - po prostu zapraszam do zgłoszeń!


Zasady uczestnictwa w book tourze:
  1. Książkę możecie trzymać maksymalnie 2 tygodnie od daty jej otrzymania, później wysyłacie ją dalej (adres kolejnej osoby otrzymasz ode mnie lub bezpośrednio od kolejnego uczestnika)
  2. Recenzję/opinię/film (zależy gdzie się udzielacie) proszę zamieście maksymalnie do 3 tygodni od daty otrzymania książki. Oznaczcie mój blog/IG/FB oraz profil autorki w swoim poście, wykorzystajcie któryś z hasztagów: #kryminalnatalerzu, #kryminalnatalerzupoleca, #czytajzkryminalnatalerzu, a jeśli platforma, na której publikujecie, na to nie pozwala, to po prostu wspomnijcie, że jest to książka czytana w ramach book touru organizowanego przez kryminalnatalerzu.pl. Możecie też oznaczyć autorów i autorki antologii - na pewno będą chcieli poznać Wasze wrażenia!
  3. Książkę możecie wysłać pocztą, kurierem, paczkomatem – jak Wam i odbiorcy najwygodniej, ważne, żeby przesyłka miała numer, by się nie zgubiła! Jej numer po wysłaniu od razu koniecznie wyślijcie do mnie!
  4. Książka jest do Waszej dyspozycji – możecie po niej pisać (doradzam, by używać czegoś wyraźniejszego niż ołówek), zakreślać, zaznaczać. Proszę jednak o jej poszanowanie, czyli bez gniecenia i rozrywania 😉
  5. Zostawcie w książce po sobie ślad – z przodu książki przygotuję do tego miejsce oraz wkleję małą mapkę, na której oznaczymy trasę książki – nie zapomnijcie dorysować swojego punkcika! Będę mogła sobie później powspominać! 😊
  6. Do wysyłanej paczki dorzućcie coś od siebie (herbatkę, coś słodkiego czy tym podobne przyjemności), tak by kolejnemu uczestnikowi było miło.

Zgłaszać się możecie w komentarzu pod postem tu na blogu, pod postem na IG i FB oraz w prywatnych wiadomościach na IG i FB oraz mailowo: kryminalnatalerzu@gmail.comKolejność uczestnictwa zapisywać będę według kolejności zgłoszeń (oczywiście później uczestnicy mogą dogadać zmiany w kolejności między sobą).

Listę uczestników zapiszę w tym poście w środę.
Książka ruszy w podróż w czwartek rano, ale listy uczestników nie zamykam, można zgłaszać się także w trakcie trwanie book toura. Zastrzegam sobie jednak możliwość zamknięcie listy, w chwili kiedy liczba uczestników przekroczy 30 osób.
W book tourze nie będą uwzględniane osoby, które trzy razy przekroczyły terminy wysyłki książki lub trzy razy nie wystawiły opinii w moich wcześniejszych BT.


Zachęcam też do udostępniania wiadomości o book tourze na swoich profilach - wystarczy, że udostępnicie post o bt, który ukazał się u mnie na IG i FB, a także do polubienia profili autorki i moich własnych 😊


W razie pytań jestem dostępna na IG i FB oraz oczywiście mailowo.


Serdecznie zapraszam do zgłoszeń, a uczestnikom życzę przyjemnej lektury!
We współpracy z Małgorzatą Starostą.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Lista uczestników:
1. @marza.czyta (książka jest tu od 14.11)
2. @zaczytana_kobitka
3. @mamazaczytana
4. @kasienkaj7
5. @majvzax
6. @zaczytane_matka_z_corka
7. @mirkowo3
8. @zaczytana_panna
9. @mayamchh
10. @kasia_zelazny
11. @po_prostu_o_ksiazkach
12. @czytajzpaula
13. @just_to_books
14. Anna Mucha (FB)
15. @z_ksiazka_mi_po_drodze
16. @sylwiaaa
17. @oczytane_skrzaty
18. @izabelawatola
19. @allbooksismylife
20. @strefabooki
21. @danutabobrowicz
22. @oczy_tana_ja
23. @annadyczko_mczas